IV Wielki Wyjazd na Węgry – odwołany.

Z przykrością informuję, że IV Wielki Wyjazd na Węgry organizowany przez Kluby „Gazety Polskiej” został odwołany.

Najważniejszym powodem podjęcia takiej decyzji było nasze przeświadczenie, że wyjazd do Budapesztu na Święto Narodowe Węgrów będzie wykorzystany do ataków na Kluby „Gazety Polskiej” i na całe środowisko Strefy Wolnego Słowa. Wykorzystają ten fakt przede wszystkim ci wszyscy, którzy do tej pory wiernie służyli Władimirowi Putinowi i w każdy możliwy sposób tępili słowa prawdy jakie padały z naszej strony na temat polityki Rosji wobec Polski i innych krajów. Nasz wyjazd na Węgry zostałby przedstawiony jako proputinowska akcja i utożsamienie się z polityką Kremla.

Tych z Państwa, którzy zdecydują się jechać (proszę nie brać klubowych banerów) namawiam do złożenia kwiatów pod pomnikiem gen J. Bema (Bem tér) i pod Pomnikiem Katyńskim (naprzeciwko Árpád Gimnázium, Nagyszombat u. 19).

Możecie również skorzystać Państwo z hotelu który miał być naszą bazą noclegową: http://pl.hrs.com/hungary/budapest/ventura.html

Na koniec chcę stwierdzić, że całkowicie identyfikuję się ze słowami prof. Krzysztofa Szczerskiego zawartymi w tekście jaki ukazał się w ubiegłym tygodniu w Gazecie Polskiej Codziennie.

Ryszard Kapuściński

 
Krzysztof Szczerski

Pragmatyzm Orbána

Oceniając politykę Viktora Orbána wobec Moskwy, nie można zapominać o uwzględnieniu kontekstu

sytuacji Węgier, które są uzależnione od jednego dostawcy gazu – Rosji. Ci, którzy tak mocno oburzają się na rozmowy, które Orbán toczy z Putinem, powinni mieć świadomość, że węgierski premier robi to, co na jego miejscu uczyniłby każdy polityk działający na rzecz własnej ojczyzny – zabezpiecza jej interesy energetyczne. Póki Orbán nie wyrwie się z uzależnienia od Moskwy, będzie skazany na uprawianie takiej polityki. Skupianie się w takiej krytyce wyłącznie na Orbánie jest zresztą hipokryzją w sytuacji, w której w całej Europie następuje wzrost importu surowców z Rosji. Jedno trzeba tu wszakże zastrzec. Powyższe uwagi dotyczą rozmów gospodarczych. Właściwą miarą postawy węgierskiego premiera powinno być to, czy podejmuje z Kremlem rozmowy polityczne, zajmując np. stanowisko niechętne Ukrainie. Póki to nie następuje, trudno zarzucać cokolwiek Viktorowi Orbánowi.
Skądinąd w tonie smutnej ironii można powiedzieć, że nie jest możliwe, by Orbán wyłamał się ze wspólnoty państw Europy Środkowej. Dlaczego? Na tę chwilę ona po prostu nie istnieje…