Ładować akumulatory w Budapeszcie

Nieco ponad miesiąc dzieli nas od 10. Wielkiego Wyjazdu na Węgry. Wszystko wskazuje na to, że znów w Budapeszcie znajdziemy się w licznym składzie. – Wielki Wyjazd na Węgry to bardzo piękne, wzruszające, ale i potrzebne nam wszystkim wydarzenie. My, ludzie klubów, rozumiemy się bez słów, czujemy się w swoim towarzystwie doskonale, choć czasem się spieramy, dyskutujemy, to także ładujemy akumulatory – mówi nam Violetta Sasiak, przewodnicząca klubu „Gazety Polskiej” w Wejherowie, od lat biorąca udział w Wielkim Wyjeździe.

Postawa Violetty Sasiak jest dowodem na to, że kto raz zdecyduje się na wyjazd do Budapesztu, to wsiąka w tę atmosferę na zawsze. – Pamiętam, że kiedy pierwszy raz usłyszałam o Wielkim Wyjeździe na Węgry, to nie miałam wątpliwości, że muszę w tym przedsięwzięciu uczestniczyć. Że trzeba być w Budapeszcie i że to bardzo ważne wydarzenie geopolityczne. Niezależnie od tego, kto stoi u władzy w naszych krajach, narody polski i węgierski łączy wyjątkowa historyczna więź. Co więcej, łączą nas nawet więzy krwi. Wszak w 1956 r. hektolitry polskiej krwi uratowały życie niejednemu bratankowi podczas najazdu Sowietów na Węgry i masakry w Budapeszcie. Środowisko klubów „Gazety Polskiej” to ludzie znający bardzo dobrze historię, ludzie, którzy rozumieją polską rację stanu, rozumieją geopolitykę. Wielki Wyjazd na Węgry to bardzo piękne, wzruszające, ale i potrzebne nam wszystkim wydarzenie. My, ludzie klubów, rozumiemy się bez słów, czujemy się w swoim towarzystwie doskonale, choć czasem się spieramy, dyskutujemy, to także ładujemy akumulatory – mówi nam Violetta Sasiak. Klubowiczka „GP” podkreśla, że w ciągu dekady wyjazdów nad Dunaj zawiązały się liczne przyjaźnie. – Bratanki czekają na nas zawsze z otwartymi ramionami. Odwiedzamy się nawzajem już nie tylko podczas WWnW, ale także indywidualnie. Razem czujemy się silniejsi w tej nieprzychylnej nam, zlaicyzowanej Europie. Łączą nas wartości chrześcijańskie i umiłowanie wolności. Razem walczymy o suwerenność narodów w UE. Tak nam dopomóż Bóg – podkreśla Sasiak.

Zachęcamy naszych Czytelników, którzy brali udział w Wielkim Wyjeździe, do dzielenia się swoimi wspomnieniami. Relacje prosimy wysyłać na adres e-mail: j.liziniewicz@gazetapolska.pl. Wybrane opublikujemy na naszych łamach.

źródło: GPCodziennie.pl