Pierwszą
część bardzo ciekawej rozmowy przeprowadzonej z Ewą
Stankiewicz. Fragment poświęcony jest refleksjom na temat
współczesnej sytuacji na Węgrzech.
Redakcja – Ewo, zawsze
bardzo nam miło widzieć Cię na naszym portalu, wiemy że
jesteś bardzo zajęta – czy mogłabyś nam powiedzieć co Cię
ostatnio tak absorbuje?
Ewa Stankiewicz – W tej chwili montuję dokument o tym
wszystkim, co ostatnio wydarzyło się na Węgrzech. Montaż
to takie zajęcie, które strasznie pochłania. Właściwie nie
wiadomo, kiedy godziny mijają. Szesnaście, osiemnaście
godzin, nawet dwadzieścia – taki rytm na dobę. To bardzo
pochłania ale mam bardzo ciekawe materiały i chciałabym,
żeby to dostało się do świadomości, że na Węgrzech ludzie
mają podstawy, żeby mieć nadzieję. I to jest naprawdę
bardzo niezwykłe, w tej całej poprawności politycznej
Europy, w tym, może tu przejaskrawiam celowo – ale w tym
postępującym zamordyzmie UE.
Ze wstąpienia do UE muszę powiedzieć bardzo się cieszyłam.
Miałam nadzieję, że Polska wstępuje do Unii a my będziemy
częścią Europy, w której dobrze się dzieje, Europy naszych
marzeń za komuny.
Ale rzeczywiste zasady obecności w Unii są bardzo twarde.
W momencie kiedy rząd nie walczy o nasze interesy; a nie
walczy, stajemy się obywatelami drugiej kategorii. Znowu.
Tacy właśnie jesteśmy w UE.
Na przykład; Orban stanął jako równy partner w UE, jako
przywódca, który wystąpił w interesie swojego narodu. Unia
jest takim organizmem, który z jednej strony chce
uwspólnić pewne rzeczy po to żeby ułatwić. Z drugiej
strony narodowe interesy są bardzo widoczne i szefowie
tych państw bardzo o nie walczą. Żadnemu niemieckiemu
przywódcy ani francuskiemu, nikomu – nie przyszłoby przez
myśl żeby zaprzestać tej walki. Bo ich bardzo szybko nie
byłoby w rządzie, nie pełniliby swoich funkcji bo ich
narody by ich natychmiast zniosły z przestrzeni
politycznej.
R – No właśnie; byłaś na konferencji we Wrocławiu prof.
Zybertowicza, który mówił o rzeczach, które uniemożliwiają
u nas takie zjednoczenie jak na Węgrzech. Nie mogę
pojąc jaki proces tam zaszedł, wiem co się działo na
Węgrzech przynajmniej od roku 2006, demonstrowali – to
były wielkie demonstracje. To znaczy, że jednak przez
dłuższy czas było im bardzo ciężko. To ich zjednoczyło i
pozwoliło wygrać. Jak Ty na to patrzysz?
ES – Jest wiele przyczyn, tam też jest taka ściana
lewicowy mediów, niemniej jednak nie ma aż takiej
dysproporcji jak w Polsce. To znaczy ta propaganda nie
była i nie jest aż tak szczelna. To po pierwsze. Po
drugie; oni jednak dorobili się poważnej opozycji. Orban
jest rzeczywiście mężem stanu. Patrząc na niego widać, że
posiada bardzo silną, spójną wizję
polityczno-gospodarczych reform na Węgrzech i tą wizję
rzeczywiście odważnie wprowadza w życie. Natychmiast jak
tylko doszedł do władzy sejm przyjął gigantyczną ilość
ustaw, dlatego że Orban jest konsekwentny, wie co robi i
co chce zrobić. Dlaczego jeszcze, jest mężem stanu? Bo nie
tylko jest ideowy, nieustępliwy ale kieruje się
rzeczywiście dobrem narodu. Przykładem jest zabezpieczenie
spłaty długów społeczeństwa przy wzroście kursu franka
szwajcarskiego, żeby nie najsłabsi ponieśli największe
koszty ale żeby rozłożyć je równomiernie na banki,
międzynarodowe korporacje, no i również na państwo. Jest
mężem stanu bo ma wizję, ta wizja jest bardzo realna a
jednocześnie bardzo odważna. Patrzę na to z pewną
zazdrością, tego mi w Polsce brakuje – tego że jest
skuteczny w osiąganiu celów. Tego można Węgrom
pozazdrościć.
ciąg dalszy nastąpi …
(Źródło: solidarni2010.pl/n,2425,8,ewa-stankiewicz-o-sytuacji-na-wegrzech.html)